Geoblog.pl    smalltrip    Podróże    Azja 2013    Hue - nic specjalnego
Zwiń mapę
2013
09
lut

Hue - nic specjalnego

 
Wietnam
Wietnam, Huế
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13564 km
 
Hue, dawna stolica Wietnamu ma swoje „Zakazane Miasto”, dużo skromniejsze niż to w Pekinie, przede wszystkim dlatego, że zostało częściowo zniszczone w czasie wojen, częściowo strawione przez pożar w 1947 roku.
Słyszałem w trakcie podróży od kilu osób, że miasto jest mało interesujące – podzielam ten pogląd; następnym razem już bym tu nie przyjechał. Jeśli ma się TYLKO miesiąc na Wietnam, to odradzam, nuda…

W Hue przywitałem nowy rok, wieczorem w centrum były występy, telewizja – wszystko podobnie, jak na rynku w Krakowie, tylko zamiast prowadzących Tomasza Kamel’a i Grażyny Torbickiej była dość urodziwa Pani w żółtej, galowej sukni oraz dżentelmen, również Wietnamczyk w niebieskim smokingu. Pomiędzy zapowiedziami był balet, hip hop i trochę muzyki „na żywo” Wietnamskich gwiazd, na moje oko „na żywo” z playbacku :)
W Pewnym momencie zaczęło lać – mała różnica między Polską a Wietnamem, tutaj scena nie jest zadaszona, więc artyści dostają deszczem po głowie, a spora część widowni była pod przykryciem. O godz. 24:00 sztuczne ognie, nie brałem aparatu, bo każdy wie, jak sztuczne ognie wyglądają, a z aparatem w ręku raczej jest słaba impreza, ale co było warte sfotografowania, a niestety nie uwieczniłem tego - w koło mnie było tysiące Wietnamczyków i każdy (każdy jeden!) oglądał sztuczne ognie w ekranie swojego telefonu! Tysiące rąk w górze z telefonami w ręku, to był widok!

Po sztucznych ogniach był koniec imprezy i akurat się rozpadało, już po raz trzeci tego wieczoru, więc schroniłem się pod jednym z dachów przydrożnych sklepików. A ponieważ rodzinka mieszkająca w tym domu właśnie spożywała coś w rodzaju „kolacji noworocznej” (coś jak nasza Wigilia, gdy rodzina z całego kraju spotyka się w domu, by wspólnie zjeść posiłek i napić się piwa). Zaprosili mnie do siebie, bym usiadł z nimi po turecku na podłodze i wspólnie z nimi zjadł te wszystkie wietnamskie potrawy (że też nie zabrałem aparatu!!!) było na prawdę sympatycznie, pomimo tego, że z szesnastoosobowej rodziny zasiadających „przy stole” tylko jedna rozmawiała po angielsku. Nawet nocleg proponowali, ale grzecznie odmówiłem, gdyż miałem już zorganizowany pokój w hotelu.
Gościnni, serdeczni, uśmiechnięci, niesamowici ludzie! non stop okrzyk:„Chúc mừng năm mới”. Po prostu sobie szedłem ulicą i na chwilę przystanąłem, bo bardzo lało…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
smalltrip
Krzysztof P
zwiedził 9% świata (18 państw)
Zasoby: 242 wpisy242 534 komentarze534 5093 zdjęcia5093 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
15.01.2013 - 20.11.2013
 
 
10.08.2011 - 26.08.2011
 
 
30.10.2010 - 18.11.2010