W Alpach Australijskich mieliśmy być teoretycznie 2 dni. Pierwszy dzień mieliśmy wejść na Mont Feathertop, a drugiego dnia planowaliśmy dojść 10 kilometrowym trekkingiem wzdłuż grani do Mont Hotham Zdobycie szczytu Mt Feathertop nie przysporzyło nam żadnego problemu, chodź było bardzo czasochłonne, bo wchodziliśmy tam z całym naszym stuff’em na plecach. Drugiego dnia rano, po noclegu w górskiej chatce (Federation Hut - free) padał tak ulewny deszcz i wiał tak silny wiatr, że wyjście na grań było bardzo niebezpieczne, więc postanowiliśmy poczekać na poprawę pogody do kolejnego dnia. Nawiasem mówiąc w nocy w takiej chatce jest zimno, uwierzcie – bardzo zimno… I nawet ubranie wszystkich ciuchów, które mam było nie wystarczające… Zimno!
Po pobudce następnego poranka wiało jeszcze bardziej i spadł śnieg, więc było już wiadomo, że nie ma sensu czekać dłużej. Jeszcze tego samego dnia zeszliśmy do Harietville, skąd rozpoczęliśmy trekking :( No cóż, góry to góry, pogoda potrafi się zmienić w kilka godzin i nic nie poradzisz. Nie ma to tamto. I tak jesteśmy zadowolenia z naszego treku – w końcu na początku mieliśmy dobrą pogodę i zobaczyliśmy Alpy Australijskie z góry, więc nie ma co narzekać :) A są przepiękne :)
Podczas treku widziałem setki hektarów spalonego i budzącego się do życia na nowo lasu…Niestety zdjęcia nie oddaję tego widoku, jednak na miejscu widok robi wrażenie.