Potrafią wejść do nosa, do oka, do ucha, do ust. Nie sądziłem, że mogą być tak odważne. Nie sądziłem, że na pustyni jest tyle much! Potrafią obsiąść całą twarz. Jak machniesz ręką to odlecą, by po dwóch sekundach znowu zaatakować! Podobno w lecie (bo teraz jest tu zima) jest jeszcze gorzej. Kilka godzin łapania stopa w towarzystwie much, by wyjechać z Wattarka NP. Ciężko to nawet nazwać łapaniem stopa. 3-4 samochody na godzinę… Upał i te cholerne muchy…Pustynia… Ale jak już siedzisz w samochodzie i jedziesz dalej zapominasz o tych trudnych chwilach, bo jesteś bliżej celu. Ok., wysiedliśmy na kolejnym skrzyżowaniu 200 km przed Uluru i znowu te muchy. Tym razem 5 minut czekania i jedziemy dalej. Uff
Ayers Rock to nie tylko symbol Australii (obok Opery w Sydney i Kangurów). To nie tylko największa skała na świecie. Przede wszystkim to szczególe miejsce w kulturze Aborygenów, które dawało im kiedyś schronienie i było źródłem wody, magazynowanej w czasie deszczu. Są tu też naścienne malowidła aborygeńskie. Fajne miejsce, dużo by pisać. Niestety teraz to tylko maszynka do robienia pieniędzy. Wiem, bo sam parę baksów musiałem tu zostawić.