Po trekkingu na Rinjani na 2,5 dnia wpadłem na wyspę Meno. Meno Island jest najbardziej backpacker’ską (najtańszą) z trzech wysp Gili nieopodal Lomboku, toteż nie musiałem się długo zastanawiać, którą wybrać. Gili Island widać na kilku zdjęciach ze szczytu Rinjaniego. Wyspa jak to wyspa, wielkiego wrażenia na mnie nie zrobiła – śmiem rzec: płaska i bezpłciowa, natomiast w morzu już było ciekawiej. Pomimo tego, że wejście do tej turkusowej wody jest tu zawsze trudne, gdyż rafa jest płytka i można się dobrze zadrapać (aż o krwi) lub nabić na koralowca, było to jedno z lepszych miejsc, w jakich snurkowałem. Po pierwsze, jak już wspomniałem - rafa jest płytko, więc rybki pływają blisko osoby snurkującej, dzięki czemu lepiej widać ich kolorowość :). Po drugie jest tu pełno żółwi morskich - ja widziałem tylko dwa, ale rozmawiałem z ludźmi, którzy podczas jednej wizyty w wodzie widywali po 4-10 sztuk! Jak ktoś tu wpadnie i zasnurkuje, ma bardzo dużą szansę zobaczenia żółwia morskiego w środowisku naturalnym, a do tego piękną rafę, więc polecam. Przy okazji strasznie meduzy mnie poparzył, dlatego miałem pełno czerwonych, bolących i swędzących kropek na całym ciele, ale dla tych obrazów, które widziałem pod wodą warto było trochę pocierpieć. Tydzień po wizycie na Gili nie ma po oparzeniach śladu :)