W Denpasar oddałem motocykl, zobaczyłem Balijski pogrzeb, kupiłem polarowe rękawiczki za 3,5$ i złapałem stopa do Padangbai (oczywiście płatnego – w Indonezji funkcjonuje tylko płatny transport).
Pokrótce mogę powiedzieć, że Bali jest turystyczne, dwa razy droższe niż Java, drogi są zatłoczone. W większych miastach nie da się uniknąć korków, co nie jest miłe, gdy stoisz w ponad 35 stopniowym upale na motocyklu, a obok dwudzieścia innych głośno terkoczących monocyklów i czekasz na zielone światło. Wszędzie jest pełno ludzi i za wszystko trzeba płacić, a gdy masz białą skórę, cena początkowa czasem może być kilkukrotnie wyższa, niż dla miejscowych. Pomimo tego, że trudno tu szukać pomocnych, przyjaznych, nie nastawionych na wyzysk rdzennych mieszkańców wyspy, mogę polecić Bali. Jeśli ktoś będzie miał szansę odwiedzić to miejsce, moim zdaniem najlepiej wynająć motocykl i pojeździć po okolicy. Bali jest piękna, egzotyczna i nigdzie indziej nie zobaczycie tak charakterystycznych świątyń i kultury łączącej hinduizm z lokalnymi wierzeniami. W wielu wioskach i miasteczkach ludzie często mają prywatne świątynie i jest ich tu naprawdę dużo, to też jeżdżąc beztrosko na motocyklu po wyspie, oprócz turystycznych miejsc przepełnionych pamiątkami i wścibskimi taksówkarzami można zobaczyć zwykłych mieszkańców wyspy, którzy nie na pokaz odwiedzają świątynie, zanoszą dary Bogom i modlą się. Słyszałem wiele negatywnych opinii od podróżników, którzy tutaj bywali. No, ale jeśli ktoś ogranicza swoją wizytę na Bali do Ubudu, Denpasaru, Koty oraz tych najbardziej turystycznych świątyń w pobliżu południowego wybrzeża, rzeczywiście może poczuć się zawiedziony.