Bangkok, jak to Bangkok, jestem tu już po raz trzeci, więc nie będę się rozpisywał – jeśli czytacie bloga na bieżąco, to wiecie, co jest grane w Bangkoku, a przypomnę tylko, że jest grane i to sporo… Szalone miejsce… Kto był, ten wie. Kto nie był, niech żałuje.
Aha, przy okazji będąc w Bkk zaglądałem do restauracji Cabbages, o której kiedyś wspominała Agatka. Restauracja robi wrażenie, elegancko i stylowo, ale to miejsce zdecydowanie nie na moją back packerową kieszeń...
Są to moje ostatnie dni w Bangkoku i ostatnie dni na półwyspie Indochińskim… Trochę tu czasu przebywałem, ale czas ucieka nieubłaganie, więc nadszedł moment na opuszczenie tej pięknej krainy….