Si Pan Don – ostatnie miejsce mej podróży w Laosie. W Don Den wynająłem kajak i popłynąłem w dół Mekongu wraz z wycieczką zorganizowaną, gdyż jest to najtańsza możliwość zobaczenia najpiękniejszych miejsc regionu w jeden dzień, a muszę się spieszyć, bo mi się wiza kończy. Jest tu mnóstwo wysp, między którymi płynie ta sama rzeka, więc trzeba znać teren, dlatego ważną sprawą jest też obecność przewodnika, za którym należy podążać podczas spływu. Mekong gdzieniegdzie jest rwący, niebezpieczny i można niespodziewanie wpaść na wodospad, jeśli nie znasz drogi. Mimo wysokiej ceny za wycieczkę (jak na Laos) 180 000 kipów (czyli około 18 Euro) byłem z niej bardzo zadowolony. Wiśnią na torcie podczas spływu był najszerszy wodospad w Azji południowo wschodniej Khon Phapheng (przepływa przez niego 11 000 m3 wody/s) oraz oglądanie delfinów rzecznych w ich środowisku naturalnym na Mekongu. Biorąc pod uwagę, że w Mekongu zostało mniej niż 100 osobników delfina krótkogłowego, to naprawdę miłe doświadczenie zobaczyć tak rzadkiego ssaka wodnego.