Tajlandia północna jest piękna, chodź trafiłem tu niestety podczas pory suchej.
Największym minusem pory suchej jest to, że bardzo duża część roślinności po prostu wysycha, przez co kraj obraz traci na uroku. Bezpośrednio po monsunie, np. w grudniu) wszędzie widać soczystą zieleń, a teraz było miejscami żółtawo :(. Kolejnym minusem jest wysoka temperatura, aczkolwiek mi tak bardzo nie przeszkadzała, tzw. w porównaniu z tym co miałem w Birmie, 38 stop. C w północnej Tajlandii było dla mnie dość przyjemne. Zresztą, kto mnie zna (zwłaszcza mam na myśli kolegów z pracy) ten wie, że lubię ciepełko :).
Plusy natomiast są takie, że mogłem wziąć udział w słynnym święcie Songkran w Bangkoku. Low Season w Tajlandii niejednokrotnie był kartą przetargową przy negocjacjach cen noclegu czy innych „atrakcji” regionu. Ogromnym plusem jest też to, że w tym okresie jest dużo mniej turystów, dzięki czemu na szlaku jest spokojniej, a w mieście znalezienie taniego noclegu nie sprawiało mi większego problemu. Mimo to, że nie było tak zielono, jak bezpośrednio po monsunie, Tajlandia Północna jest przepiękna i godna odwiedzenia w każdej porze roku! Zdecydowanie nie żałuję, że trafiłem tu akurat teraz.
Łącznie z poprzednim pobytem w Bangkoku (przed wylotem do Myanmaru) w Tajlandii spędziłem 28 dni, co pochłonęło 2200 zł, znowu trochę dużo, ale tutaj już tak nie żydziłem jak w Birmie (poza noclegami oczywiście, ale to jest u mnie standard), no i piwo jest drogie, co trochę podniosło koszt mojej podróży po tym kraju ;)