W Puerto Princesa lądujemy o 20:30. Pewnie na autobus o 22:00 do El Nido nie zdążylibyśmy, więc wybraliśmy dużo droższego vana (700 piso). W połowie drogi jeden z Izraelczyków zauważył, że kierowca kilka razy prawie usnął za kierownicą, więc zaproponowaliśmy wszyscy, żeby zatrzymał się i przespał przez chwilę, bo i tak nie mamy zabukowanego noclegu i czekamy do rana. Jednak kierowca odpowiedział, że może to zrobić za około 50 km, gdyż w miejscu, którym właśnie jesteśmy jest zbyt niebezpiecznie i zdarzają się rabunki z bronią na samochody z turystami. Nie są to niebezpieczne dla życia napady, ale turyści mogą stracić pieniądze, aparaty i laptopy itp., więc musi jechać dalej. Nie, no to chyba żart! Dopiero następnego dnia wyczytałem w przewodniku poznanego chińczyka z Szanghaju, że sporadycznie trafiają się tu tego rodzaju incydenty.