Nocny autobus zostawił nas o 23:00 w Solano (pełno tam było komarów, które nawet przez spodnie potrafiły pogryźć), autobus do Batat miał być o 3:00, był o 5:30… Całą noc przegadaliśmy z sympatycznymi sprzedawczyniami ciastek. Ogólnie Filipińczycy świetnie gadają po angielsku (nawet filmy angielskojęzyczne w telewizji są bez da bingu, tylko z tekstem pisanym po angielsku! Jakby ktoś myślał że się pomyliłem napiszę jeszcze raz: telewizja puszcza angielskojęzyczne filmy z tekstem po angielsku). Panie miały spore doświadczanie w rozpoznawaniu komarów z dengą i malarią, ale uspokoiły nas, że nie ma się co martwić, gdyż tylko kilkoro z ich znajomych umarło na powyższe choroby, to się po prostu czasem zdarza, normalna rzecz… Cały czas się przy tym uśmiechały, że nie wiem , czy robiły sobie z nas jaja, czy jak…