Pokhara to w miarę czyste miasteczko - jak na tą część świata. Można tu kupić dość dobrej jakości odzież górską. Ja zakupiłem polara The North Face za 30 zł w przeliczeniu na PLN oraz windstopper Mamuta za 60 zł. Oczywiście nie mogło się obyć bez negocjacji cen.
Zorganizowanie Przewodnika, pozwoleń na trekking oraz transportu do Naya Pul zajęło by nam sporo czasu, dlatego powierzyliśmy to właścicielowi biura podróży, a zarazem restauracji i hotelu w którym spaliśmy. Tutaj ceny również wymagały intensywnej debaty.
Podczas trekkingu przez 3 dni towarzyszyły nam przepiękne widoki na Annapurnę Południową, Dhaulagiri oraz Machapuchare.
My na szczęście mieliśmy prawie cały czas piękną pogodę, jednak zwykle ładne pejzaże można oglądać tylko wczesnym porankiem, a po południu góry lubią chować się w chmurach.
W górach trochę się przeziębiłem, ale na szczęście nasz przewodnik miał przy sobie garlic. Może nie pachnie zbyt przyjemnie, natomiast świetnie poradził sobie z moim przeziębieniem. Podobno nepalscy przewodnicy jedzą czosnek, żeby nie mieć choroby wysokościowej. Nie mieliśmy okazji tego sprawdzić, gdyż wyszliśmy trochę ponad 3 tys. metrów n.p.m.
W dżungli można spotkać czasem piękne motyle oraz przy odrobinie szczęści, małpy. No i oczywiście tragarzy, którzy zamiast ramion, obciążają podczas wędrówek górskich swe głowy, niosący często bagaże cięższe, niż oni sami.