Na drugi dzień rano otwarto na szczęście drogę, więc mogliśmy spokojnie kontować podróż w kierunku północy zachodnim wybrzeżem. Po drodze odwiedziliśmy dwa najbardziej znane lodowce w NZ, Fox Glacier i Francis Joseph Glacier.
Na Fox Glacier można wyjść z przewodnikiem, lub po prostu zobaczyć go z za barierki. Z racji tego, że już kiedyś trochę chodziłem po lodowcach w Alpach, podarowałem sobie tą przyjemność, za którą trzeba słono zapłacić i ograniczyłem wizytę do krótkiego trekkingu pod czoło lodowca… Jeśli chodzi o Francis Joseph Glacier od niedawna jest tam zbyt niebezpiecznie, żeby po nim chodzić. Natomiast można sobie wykupić scenic flight helikopterem…
Jeśli porównać zdjęcia z przed 5 lat i tym co teraz widziałem… To jest niesamowite, w jak zastraszająco szybkim tempie znikają lodowce z powierzchni ziemi!
Tym razem to my mieliśmy szansę zabrać autostopowicza na pokład. Belg, który pracował w miasteczku Francis Joseph powiedział nam, że wybrał się akurat dzisiaj na trekking w góry, ponieważ są to pierwsze dwa dni bez deszczu od początku października w tej miejscowości! Tym razem mieliśmy odrobinę szczęście z pogodą :)