Tydzień temu podobnie jak w Lorne, również w Apollo Bay lało. A przecież tutaj zaczyna się Great Ocean Walk, więc musieliśmy tam pójść...
Dzień przed naszym przyjazdem do Apollo Bay bardzo lało i wszystkie trawniki wkoło były zalane, przez co nie mogliśmy znaleść miejsca na namiot. Postanowiliśmy spać na plaży. Niby fajnie, ale wcale nie fajnie, o czym przekonaliśmy się dopiero w nocy. Po pierwsze ziiiiiiiiiiiiiiiiiiimno, od piasku ciągnęło, że hej!!! Po drugie była pełnia, więc gdy rozkładaliśmy namiot wieczorem, ocean był jakieś 20 metrów od nas. Później tylko z godziny na godzinę słyszeliśmy jak się zbliża... O 1:00 był najgłośniejszy. O 1:00 fale dochodziły 2 metry do namiotu. Składać się, czy się nie składać?, Bo jak przyjdzie jedna porządna fala, to będziemy nurkować, a wraz z nami nasze rzeczy! Zaryzykowaliśmy. Na szczęście później przyszedł odpływ.... Taka przygoda :P