Kolejne miejsce, które można nazwać rajem na ziemi. Za pokój dwu osobowy na Lonely Beach płacimy 100 batów, co oznacza, że na głowę wychodzi jakieś 5 zł. Tak taniego noclegu jeszcze nie miałem poza oczywiści tymi na łonie dzikiej natury, które są za darmo :) )
Wyspa jest przepiękna, a do tego pomimo monsunu miałem piękną pogodę = znowu czułem się jak na Filipinach. Co wieczór pogawędka przy piwie z Backpackerami z całego świata przy muzyce Reggae na żywo, a później impreza, czasem w wielkiej altanie przy plaży zbudowanej z bambusa i przykryta liśćmi palmowymi, innym razem w jednym z hotelów z basenem. Raj, raj, raj – ale muszę stąd uciekać, bo takie codzienne imprezy to nie na mój budżet (nawet pomimo taniego noclegu) i właściwie nie do końca mój styl podróżowania. Ale jeśli ktoś się wybiera na wakacje, to Ko Chang jest ekstra, ale tylko Lonely Beach – pozostałe plaże są drogie i jest tam pełno snobów i bogaczy, którzy wieczór zaczynają od Jack Daniels’a i śpią w hotelach z łazienkami w pokoju, telewizją satelitarną i Spa w cenie.
Jeden dzień poświęciłem na objechanie całej wyspy na motocyklu z chłopakami, a wieczór skończyliśmy na Long Beach, gdzie nie było kompletnie nikogo, więc rozpaliliśmy ognisko, rozstawiliśmy mój namiot i po wieczornych pogawędkach przy małym piwku poszliśmy spać za free. W nocy trochę lało, ale namiot dał radę :) .
Kolejne wspaniałe doświadczenia z kolejnego wspaniałego miejsca w Azji południowo-wschodniej :)