Pakxe jest świetną bazą wypadową do pobliskiego Bolave Platou. Jak zwykle wypożyczyłem motocykl i zrobiłem sobie tripa, jak zwykle, natrzaskałem kilometrów. Motocykl, to jednak niezależność. Zatrzymujesz się gdzie chcesz i zostajesz gdzie chcesz, ile czasu chcesz. Jak miejsce jest fajne, to siedzisz 2 godziny, czasem pół dnia, a jak jest lipa - 2 minuty i jedziesz dalej. Na wycieczkach zorganizowanych tego nie ma, dostosowujesz się do grupy i kierowcy tuk tuka, który chce szybko zaliczać kolejne obiekty, by wrócić do domu na późny obiad.
Aha, jeszcze ciekawostka. Wyobraźcie sobie, że jeździcie bez kasku, motocyklem bez blach, bez ubezpieczenia, przeglądu i jakichkolwiek papierów na motocykl, a do tego nie macie prawa jazdy. Stoi sobie policjant przy drodze. Podjeżdżacie do niego i pytacie o drogę. On pokazuje wam, w którym kierunku macie podążać i jedziecie dalej. To jest właśnie Laos. Bardzo dużo ludzi (ba, czasem dzieci) bez kasku jeździ na motocyklach bez numerów. Ale w Laosie policja nie zajmuje się pierdołami i ich to nie obchodzi. Raz przejechałem na czerwonym świetle - zobaczył to gliniarz, więc na mnie zagwizdał gwizdkiem i mnie przywoływał do siebie, ale ja pojechałem w swoim kierunku. Myślicie, że mu się chciało odpalać motocykl i mnie gonić. To jest Laos!