Vang Vieng – kolejne piękne miejsce, które mógłbym porównywać z wietnamskim Ninh Binh. Okolice Vang Vieng, poza pięknymi formacjami wapiennymi ma do zaoferowania sporo jaskiń, do których można dotrzeć na motocyklu :). Trzeciego dnia w Vang Vieng zacząłem powoli ruszać dużym palcem w lewej stopie, a opuchlizna po wypadku zeszła prawie całkowicie, więc postanowiłem zajrzeć w głąb ziemi. Czasem, jak sobie źle stanąłem, oj… ale powolutku, powolutku… W sumie odwiedziłem trzy cave’y długie na 0,5 do 2 km, każda inna, każda piękna, każda bez dodatkowych źródeł światła. W Laosie bez czołówki do grot nie ma co iść. To jest to, co sprawia, że człowiek może odkrywać jaskinie. U nas w najpiękniejszych z nich wciskają elektryczność – no tak, komercja robi swoje. Przecież Paniusie w bucikach na szpileczkach też chcą zobaczyć wnętrze jaskiń, idąc po wybetonowanych chodniczkach. Dobrze, że są jeszcze na świecie takie miejsca, gdzie można poczuć się, jak odkrywca – właśnie takie miejsca, jak Vang Vieng w Laosie.