Dzisiaj pełen relaks, nawet mi się aparatu nie chciało wyciągać!
Wyrosła mi krosta na języku ;) (podobno to syndrom, że ktoś gada na mój temat) Ej, no jak macie jakieś spostrzeżenia, to napiszcie czasem e-maila!
Mój „super plan” z wycieczką na motocyklu z Hanoi na północ Wietnamu umarł śmiercią naturalną, jak tylko zobaczyłem prognozy pogody na nadchodzące 2 tygodnie w Sapa. Trzeba będzie o motocyklu pomyśleć na południu tego kraju…
Ninh Bin też odpuszczam, pogoda jest tam nieciekawa, a klimat wzgórz krasowych jak w Guilin i Ha Long Bay. Za kilka dni jadę na poludnie do Hue, tam już będzie prawdziwe ciepełko i mniej chmurek…
Pierwsze odczucia vs kuchnia wietnamska - jest inaczej niż w Chinach, można trafić na ziemniaki, w ulicznych restauracyjkach siedzi się przy niziutkich stoliczkach, posiłki spożywa się czasem widelcem, przynajmniej w Hanoi ja tak miałem. Higiena przygotowania potraw pozostawia wiele do życzenia, a umycie widelca po poprzednim użytkowaniu ogranicz się do wytarcia go suchym kawałkiem papieru toaletowego.
Ale ogólnie na razie jedzenie mi smakuje, a mięso nie jest tak żylasto-kościste, jak u północnych sąsiadów.
W Hanoi wszędzie poruszamsię taxi-skuterami, koszt zwykle nie przekraczał 1$.
Najfajniej jeździ się z dużym plecakiem, nigdy nie wiesz kiedy kierowca szarpnie i polecisz do tyłu. Ja się mocno trzymam, wiec jakbym miał odlecieć do tyłu, to razem z kierowcą…