Czyli w sumie ponad 35 godzin w chińskich pociągach w 3 dni, albo jakby ktoś pytał: 47 godzin od początku podróży po Chinach.
Chińczycy mają w zwyczaju podczas jazdy pociągiem non stop spożywać różnego rodzaju chińskie jedzenie, najczęściej chińskie zupki. Siorpią przy tym i mlaskają ustami ochoczo, prowadząc żywe rozmowy; czasem krzyczą nie zważając na obecność innych pasażerów oraz obgadują białych ludzi (w tym przypadku mnie) gapiąc się na nich bez skrępowania przez cały czas!
Chińczycy niemiłosiernie śmiecą w pociągach. Papierki, butelki, obierki ze słonecznika, właściwie wszystko znajduje swoje miejsce prędzej czy później na podłodze w pociągu. Co jakiś czas przechodzi konduktor, który to zamiata, ale po chwili jest podobnie.
Z Dashiqiua do Pekinu jechałem hard slipperem przez 8 godzin (186 RMB), więc mogle się chwilę przekimać.
Z Beijing Xi do Guilin jechałem prawie 23 godziny (235 RMB) na miejscu siedzącym hard seat, ale na szczęście numer przede mną przypadł młodej Li Yuanxin (czyt. Li Jiuansinn), studentce języka angielskiego pochodzącej z Nanning, z którą prawie cały czas przegadałem, więc nie było tak źle...
W Guilin, po ponad 4 godzinach poszukiwania noclegu złapałem darmowego autostopa, a właściwie Skuter-stopa (w Chinach podobno autostop bez płacenia nie funkcjonuje, a jednak...)
Hmm, jak to możliwe? Spotkałem nauczycielkę języka angielskiego :), która nawrzeszczała po chińsku na swojego chłopaka bijąc go przy tym torebką, No i mnie zawiózł, gdzie chciałem ... :)
Skuter-stop był do Backstreet Youth Hostel, gdzie za jeden nocleg zapłaciłem 40 RMB, a trzeci nocleg miałem gratis.
Czyli 80 RMB za 3 noclegi
Dla przypomnienia: w Harbin płaciłem 140 RMB za jedną noc...